piątek, 20 lutego 2015

Impreza

 Leciałam leciałam i tak cały czas.
Końca nie było.Spadałam w dół.
Spadałam w dół.
Końca nie było.
I nagle bum.
Wszędzie woda a ja w niej
.Nie mogę się wydostać.

Otworzyłam szeroko oczy i momentalnie się wyprostowałam. Byłam cała mokra. Spojrzałam na pościel ale ona tez była mokra. W całym pokoju rozprzestrzenił się śmiech. Uniosłam głowę i napotkałam śmiejącego się Chrisa mojego drugiego brata. Momentalnie wystrzeliłam z łóżka i biegiem ruszyłam do niego. On nadal się śmiejąc uciekł przede mną.
-Dorwę cie popaprańcu!- krzyknęłam biegnąc nadal za bratem. Jego śmiech było słychać w całym domu.
-Próbuj maleńka!- rzucił pomiędzy napadami śmiechu.
-zabije cie!- wyrzuciłam rzucając się w stronę salonu gdzie przed chwilą wbiegł. - pieprzony kutas!- krzyknęłam wbiegające do salonu. Momentalnie zamarłam. Moja mama jak zwykle nie nagranie ubrana patrzyła na mnie karcącym wzrokiem pewnie przez moje słownictwo. Za nią stał rozbawiony Christian. Zetknęłam na kanapę gdzie siedział ojciec Jake i och matulu. To ten sam chłopak który wpadł na mnie przed Starbucksem. Blondyn zmierzył mnie rozbawionym wzrokiem. Na jego ustach pojawił się łobuzerski uśmieszek. Czułam jak moje policzki płoną. Spuściłam głowę.
-Leen kochanie czemu jesteś mokra?-wywróciłam oczami unosząc głowę od razu napotkałam wzrok nieznajomego. Tym razem uśmiechnął się porozumiewawczo. Nie wiem czy mogłabym być jeszcze bardziej czerwona w tym momencie. Przerzuciłam wzrok na ojca. Miał uniesioną brew i czekał na wyjaśnienia.
-och- ta świetna wypowiedz. Mentalnie walnęłam się w czoło. Przełknęłam ślinę- cóż Christian chciał mnie obudzić jak mniemam.
-Christian! - wykrzyknęła mama obracając się do czarnowłosego. Uśmiechnęłam się z wyższością.
-Oj no to miało być zabawne.- uśmiechnął się niewinnie wzruszając ramionami.
-Czy twoim zdaniem to było zabawne do cholery?! - rzuciłam. Byłam zła na brata. Moje blond włosy kręciły się w okół mojej twarzy. Zawsze ciężko się układały.-Jestem cała mokra.!
-Och to ciebie mam chronić księżniczko-lekko zachrypnięty głos blondyna sprawił ze spojrzałam na niego z przymrużonymi oczami i mierzyłam go wściekłym spojrzeniem - miło widzieć cie ponownie. - wywróciłam oczami.
- och uwierz skacze z radości- warknęłam.- zgodziłam się na ochroniarza a nie na tego dupka!
-Leen Uspokój się pan Bieber będzie świetnym ochroniarzem. Sam go uczyłem.
-Co do cholery?! Nie mogę sobie sama wybrać ochrony?! Nie zgadzam się na niego! - wskazałam palcem na Biebera.
-No na prawdę jesteś księżniczką- rzucił uśmiechając się chytrze.
-Kim jesteś by mnie oceniać?
-Słuchaj mnie nie musisz mnie uwielbiać tu chodzi o twoje bezpieczeństwo. Jestem jednym z lepszych i mam zamiar zrobić wszystko by włos z twojej pięknej główki nie spadł. Wiec proszę ułatw mi zadanie i nie narzekaj.
-siostrzyczko on ma racje.
-Stul pysk Kretynie!.-już chciałam się rzucić na Christiana ale para rak oplotła mnie w pasie i podniosła.
-Leen do cholery jak ty się zachowujesz?!- wykrzyknęła mama.
-Tak jak chce!- rzuciłam sucho. - Jake postaw mnie!- szarpałam się w ramionach brata. Jednak on mnie nie postawił tylko przerzucił sobie przez ramie.
-spokojnie mamo zajmę się tą furiatką. Daj nam kilka minut i wróci potulna niczym baranek- moje pięści co chwile uderzyły w plecy brata. Jednak to nie wystarczało. -przestań mnie bić- mocne uderzenie w moje uda sprawiło ze pisnęłam.
-Co do chuja Jake?!- wykrzyknęłam próbując mu się wyrwać. Jednak jedynie co się stało to ze moja głowa obiła się o jego plecy kiedy ruszył po schodach.
-Musisz przytyć siostrzyczko na prawdę jesteś jak piórko.
-Puść mnie do cholery umiem chodzić!- nagle moje stopy dotknęły czarnych paneli którymi był wyłożony mój pokój. Momentalnie moja dłoń wystrzeliła i trafiła prosto w policzek Jake. Odskoczył krzycząc. Złapał się za zaczerwieniona miejsce patrząc na mnie gniewnie.
-Za co to do cholery?!- uśmiechnęłam się słodko i bez słowa ruszyłam do mojej łazienki. Było mi zimno i zdecydowanie byłam wściekła. Zrzuciłam z siebie mokrą piżamę i weszłam pod prysznic odkręcając gorąca wodę. Moje ciało zadrżało na zetknięcie się gorącej cieczy z zimną skórą. Pisnęłam głośno bo woda zaczęła się robić za gorąca. Przekręciłam kurek tak by miała ona idealną dla mnie temperaturę. Zrobiło mi się cieplej a wszystkie mięśnie w moim ciele się rozluźniły.  Zaczęłam sobie uświadamiać co się stało niedawno i och Chryste moi rodzice prawdopodobnie mnie zabiją. Cóż nie tolerowali przeklinania a ja użyłam tylu słów. Prawdopodobnie teraz się zastanawiają czy wcześniej tez już tak mówiłam w ten sposób i karcą siebie za złe wychowanie. Moi rodzice byli dość rygorystyczni. Nie dość ze mam ochroniarza to jeszcze pewnie szlaban na wszystko. Musze ich przeprosić. Może choć trochę mi odpuszcza i uniknę kary. Jednak cholera mój najstarszy brat to totalny kretyn kto by się nie wkurzył? A do tego ten dupek na mojego ochroniarza. Lepiej trafić nie mogłam. Cóż możne i jest diabelnie przystojny ale UGHH.. To totalny debil.  Moje życie to jedno wielkie gówno i cóż mogę to powtarzać w nieskończoność bo tak jest.
Wyłączyłam wodę i wyszłam z pod prysznica. Owinęłam swoje ciało puchatych ciemno-fioletowym ręcznikiem. Zaś drugim wzięłam się za wycieranie włosów. Kiedy były na tyle suche by woda z nich nie skapywała co chwile. Zawiązałam je w koński ogon.  Wyszłam z łazienki. Zatrzymałam się w miejscu kiedy mój wzrok napotkał moja matkę siedząca na moim łóżku miała surowy wyraz twarzy co nie wskazywało niczego dobrego.
-Powinnaś zabierać ze sobą ubrania do łazienki Leen- skarciła mnie.  Wywróciłam oczami zaplątując ręce na klatce piersiowej.
-To mój pokój wiec co za różnica czy chodzę w ręczniki czy w ubraniach.
-Och nie bądź bezczelna. Chciałam z tobą porozmawiać o tym incydencie na dole. - spięłam się momentalnie. Cóż to możne nie być przyjemna rozmowa.
-Spójrz mamo na prawdę nie chciałam tak się wysławić po prostu nie podoba mi się fakt ze muszę mieć ochronę a dodatkowo zachowanie Christiana mnie wzburzyło wiec nie wytrzymałam- uśmiechnęłam się blado. Moja mama popatrzyła w ziemie i westchnęła głośno zaraz jednak jej wzrok wrócił do mnie i poklepała miejsce obok siebie na łóżku.  Bez wahania usiadłam obok niej. Złapała mnie za rękę i obróciła się w moja stronę tak by była przodem do mojego boku wiec i ja usiadłam tak by mieć na nią widok. Pogłaskała mnie po policzku i pocałowała w czoło.
-Wiem ze ostatnio mogło nie być ci łatwo. Ja i twój ociec byliśmy zapracowani a do tego sprawa z ochroniarzem ale zrozum nas Leen jeśli coś robimy to tylko dla tego by cie chronić i żebyś była bezpieczna tylko na tym mi i twojemu ojcu zależy. Wiem ze traktujemy nadal cie jak mała dziewczynkę mimo ze lada moment kończysz osiemnaście lat ale myślę ze dla nas dalej jesteś jak malutka Leen w swojej białej sukieneczce w fioletowe kwiatuszki biegająca po domu. - zaśmiałam się przypominając sobie jak bardzo jako pięciolatka kochałam te sukienkę. Zawsze chciałam w niej chodzić nawet raz powiedziałam mamie ze chce w niej spać. Pamiętam ile w tedy płakałam kiedy się nie zgodziła.
-Wiem mamo możne i rozumiem tylko tez zrozum mnie będę mieć osiemnaście lat a będzie za mną chodził ochroniarz co mi się nie podoba. Kocham was i jeżeli uważacie ze to konieczne to zgadzam się niechętnie ale się zgadzam.
-Tez cie kocham Leen- ucałowała moje czoło wstając z łóżka. Klepnęła mnie w udo- a teraz ubieraj się młoda damo twój ojciec chce z tobą porozmawiać na temat twojego słownictwa i cóż możne i ja to rozumiem ale nadal nie popieram. - ruszyła w stronę wyjścia - ach i jeszcze jedno- zatrzymała się i obróciła. -Myślę ze ochroniarz spełni chociaż twoje oczekiwania w wyglądzie musisz przyznać Leen jest przystojny- puściła mi oczko na co zaczęłam się śmiać.
-Maamo- jęknęłam przez śmiech jednak ona tylko wzruszyłam niewinnie ramionami i wyszła.
Ruszyłam do garderoby by wybrać coś do ubrania. Stanęło na białej bokserce i jasno różowych legginsach a do tego czarne trampki i tego samego koloru luźna bluza z zamkiem.



No dawaj Leen musisz tylko tam wejść.
Mówiłam sobie w głowie stojąc przed gabinetem taty. Musiałam z nim się skonfrontować. Westchnęłam głośno naciskając na klamkę. Pchnęłam białe drewniane drzwi i weszłam niepewnie do środka za biurkiem siedział mój ojciec a jedno z krzeseł przed nim zajmował mój nowy ochroniarz.
-Och to ty córeczko. Co cie sprowadza? - zerknęłam to na ojca to na blondyna który mi się przypatrywał. Przygryzając wargę podeszłam do biurka i zajęłam jedno z krzeseł.
-umm.. ja... Huh.. Po prostu chciałam przeprosić tato za rano- wyjąkałam patrząc na swoje palce.
-dobrze wiec nie powiem ze twoje słownictwo było w porządku bo wiemy ze to nie prawda ale nie dostaniesz kary tylko proszę cie Leen nie mów tak więcej- pisnęłam radośnie mijając biurko by uścisnąć tatę. Całe szczęście karę mam z głowy. - a teraz proszę usiądź musimy omówić kilka rzeczy.



Leżałam właśnie na swoim łóżku gapiąc się bezsensownie w sufit. A mój jakże fantastyczny ochroniarz siedział na sofie pod oknem. Rodzice wyszli załatwić kilka spraw a  bracia dosłownie zapadli się pod ziemie. Wiec cóż byłam skazana na tego dupka. Cóż nawet nie wiem jak on się nazywa. Bieber to jego nazwisko a imię?
-Jak masz na imię?- wyrzuciłam z siebie. Obróciłam głowę by na niego spojrzeć. Uniósł głowę znad telefonu i uśmiechnął się łobuzersko.
-Nie potrzebne ci to księżniczko do szczęścia.
-To mam do ciebie mówić per dupek?- odpyskowałam.
-Im mniej wiesz tym lepiej śpisz kochanie- pościł mi oczko przez co pokazałam mu odruch wymiotny. Wywrócił oczami znowu zaglądając na telefon.
-Dupek- mruknęłam pod nosem siadając na łóżku. Nudziło mi się. Już godzinę tu leżałam bez celu.- zbieraj swoja dupę Bieber idziemy coś zjeść- wstałam z łóżka podchodząc do biurka gdzie leżała moja torba i komórka. Zabrałam owe rzeczy i nie patrząc za blondynem wyszłam z pokoju kierując się na dół. Kiedy wychodziłam z domu czyjaś ręka mnie zatrzymała. Obróciłam się stając twarzą w twarz z blondynem.
-Pamiętaj ze zawsze masz na mnie czekać- warknął.- mogłabyś teraz wyjść za drzwi i zostać zaatakowana wystarczy kilka sekund by kogoś porwać wiec dlatego wszędzie chodzisz ze mną jasne?
-Dobra a teraz rusz swój powolny tyłek i chodź bo jestem głodna- jak na zawołanie mój brzuch zaburczał. Wyszliśmy oboje z domu. Zamknęłam go i skierowałam się do mojego maleństwa. Justin nie narzekał wiec po prostu weszłam do środka i czekałam aż chłopak zrobi to samo.



Usłyszałam dziewczęcy chichot wiec podniosłam głowę i napotkałam tlenioną blondynkę która uśmiechała się zalotnie do Bieber. Wywróciłam oczami. Stał w kolejce po jedzenie dla nas zaledwie piec minut a to już trzecia dziewczyna. Co do cholery?! Zmierzyłam go wzrokiem.  Wyglądał świetnie w białym podkoszulku który eksponował jego mieście i zarzuconej na to czarnej bluzie. Rękawy miał podwinięte pokazując swoje tatuaże na obu rękach. Wcześniej ich nie widziałam. Musiałam nie zwrócić na nie uwagi.  Czarne spodnie luźno zwisały mu z bioder ukazując pasek bokserek od Calvina Kleina. Na nogi miał założone białe supry. Wyglądał królewsko seksownie. Nie dziwie się ze wszystkie dziewczyny się na niego gapiły.
-Hej- cichy zachrypniętym głos dotarł do moich uszu. Spojrzałam w stronę skąd dobiegał głos. Nad mną stał przystojny brunet. Uśmiechał się szeroko. Spojrzałam za siebie jak kretynka by się upewnisz czy mówi on do mnie. Jednak za mną była tylko ściana.
-Um.. hej- uśmiechnęłam się lekko.
-Jestem Chaz.
-Leen- rzuciłam patrząc w stronę mojego ochroniarza. Jednak ten jakby w ogóle nie zwracał na mnie uwagi.
-Mogę się przysiąść?- kiwnęłam delikatnie głowa. Chaz zajął miejsce tym samym zasłaniając mi widok na Biebera.- nie widziałem cie wcześniej.
-Cóż rzadko gdzieś wychodzę mam dużo nauki.
-Taka dziewczyna ciągle przy książkach? Niemożliwe.
-Taka?  Co masz na myśli?- spytałam. Uniosłam brew i patrzyłam wyczekująco na nowego kolegę.
-Taka ładna. - puścił mi oczko. Moje policzki zrobiły się cieplejsze. Spuściłam wzrok a gdy go uniosłam napotkałam za brunetem mojego ochroniarza. Sapnęłam głośno. Mój nowy znajomy nawet się nie zorientował ze ktoś za nim stoi.- sama jesteś?- już otwierałam usta by odpowiedzieć ale wyprzedził mnie Bieber.
-Nie. wiec daje ci piec sekund byś się ulotnił albo ci pomogę- oczy blondyna pociemniały co tylko ja mogłam zauważyć. Chaz wstał i obrócił się w stronę mojego ochroniarza.
-Może niech Leen powie sama czego chce co koleś?
-Spieprzaj- warknął blondyn.
-Bo ? Co mi zrobisz?- brew bruneta się uniosła do góry. Blondyn przesunął się bliższej Chaza. Widziałam jak jego jabłko Adama się poruszyło. Widać było ze był wściekły a jego zaciśnięte pieści to pokazywały.
-Stary to moja dziewczyna i nie życzę sobie by taki frajer się do niej zbliżał wiec zabierz z stąd swoja żałosna dupę zanim sam zrobię z nią porządek. - myślałam ze chłopak się wycofa cóż groźba blondyna była dosyć realna. Jednak on tylko wybuchnął śmiechem.
-Dziewczyna?- zapytał kpiąco- nie było widać ze to twoja dziewczyna w momencie kiedy zarywałeś do innych lasek.
-To co robię nie jest twój pieprzony interes.
-Jest kiedy zostawiasz sam taka dziewczynę i pozwalasz by się nudziła kiedy ty najwyraźniej nie umiesz hamować penisa- chciałam się wtrącić ale w tedy poleciała pięść blondyna. Momentalnie wyskoczyłam na równe nogi i stanęłam przed chłopakiem który chciał wysłać kolejny cios brunetowi lezącemu na podłodze. Został zaskoczony wiec się wywrócił.
-Przestań!- pisnęłam popychając lekko blondyna w tył. Złapał moja torbę ze stolika i bez słowa pociągnął mnie w stronę wyjścia. Próbowałam mu się wyrwać jednak trzymał mnie na tyle mocno ze nie miałam jak. Obróciłam się w stronę gdzie wcześniej siedziałam i zobaczyłam bruneta podnoszącego się z podłogi. Wszyscy patrzyli na nas.
-Wracamy do domu- usłyszałam głos blondyna wiec zwróciłam na niego uwagę. Wyciągnął mnie przed restauracje stając obok mojego samochodu.
-Czemu niby ?! Co?!- założyłam ręce na piersi i przypatrywałam się chłopakowi. Przeczesał dłonią swoje włosy psując swoja idealnie ułożona fryzurę.
-Bo masz kurwa robić co ci karze.
-To ze ty Zachowałaś się jak dupek to twoja pieprzona sprawa. ja chce zjeść i mam zamiar to zrobić ale najpierw przeproszę tego niewinnego chłopaka bo dostał od ciebie bez powodu- wyrzuciłam z siebie i obróciłam się na pięcie. Już miałam wejść do restauracji z powrotem ale para silnych rak objęła mnie w pasie i podniosła. Zaraz potem zostałam przerzucona przez ramie chłopaka. - puść mnie do cholery popaprańcu!- wrzasnęłam uderzając jego plecy. On zaśmiał się tylko i podniósł z ziemi moja torebkę która musiała mi spaść kiedy mnie podnosił.  Położył ja na masce samochodu i zaczął w niej grzebać.- postaw mnie- warknęłam. Krew zaczęła mi dopływać do głowy wiec zaczęło mi się robić cieplej na twarzy.
-Gdzie masz kluczyki?
-Postaw mnie a ci je dam- uśmiechnęłam się chytrze wiedząc gdzie dałam kluczyki.
-Mów do cholery!- warknął.
-Nie.- powiedziałam uśmiechając się do jego pleców.
-Ach - sapnął i uszczypnął mnie w tyłek na co pisnęłam głośno. Zrobił to jeszcze raz sprawiając ze moje pieści wylądowały na tego tyłku.  - mów albo uszczypnę w drugi pośladek- zagroził. O matko jak tylko spróbuje to zrobić to poczuje ze tam jest klucz.
-Puść a ci go dam- sapnęłam cicho.
-Ach tu jest- poczułam jak jego ręka trafia do mojej tylnej kieszeni. Wyciągnął klucz i odblokował auto. Otworzył drzwi niemal mnie wrzucił na miejsce pasażera. Zamknął za mną i zablokował samochód bym nie mogła wyjść. Okrążył mojego mercedesa i wsiadł na miejsce kierowcy. - nie trzeba było robić takiego cyrku kochanie- pościł mi oczko. Wywróciłam oczami zakładając ręce na pierś.
-Ja zrobiłam cyrk? To ty w tej restauracji zachowałeś się jak kompletny dupek jak mogłeś go uderzyć do cholery on nic nie zrobił.!
-Chaz Somers dwa lata w więzieniu za pobicie swojej dziewczyny oraz podejrzenia handlu kobietami. jeszcze twierdzisz ze nie powinien dostać?- spojrzał na mnie unosząc jedna brew. Zapięłam pas nie odżywiając się.
-Skąd to wiesz?
-Twoi rodzice pracują dla FBI a ja jestem w sekcji ochrony agentów  mam wgląd na akta księżniczko.
-Nie mów tak do mnie!
-jak ? księżniczko? Zachowujesz się jak ona.
-A ty jak pieprzony dupek!- rzuciłam.
-Och czyżby? Moim zadaniem jest chronieniu twojego tyłka więc to robię.
-Nieważne- mruknęłam patrząc za okno. Nawet się nie zorientowałam jak ruszył spod restauracji.



-Leen kochanie chodź do mnie- wywróciłam oczami słysząc głos ojca. Wstałam od biurka przy którym siedziałam by odrobić moje lekcje. Tak robię zadanie w sobotę. Nie mam co innego robić. Amber jest pewnie na imprezie to samo moi bracia. A ja ? Niestety nie mogę się wymknąć bo wszystkie okna mojego pokoju są monitorowane.  Wiec nawet jak bym chciała wyjść nie dam rady a rodziców nie ma co pytać. Weszłam do gabinetu ojca. Siedział przed komputerem. Patrzył na niego intensywnie.
-Tak tato?- usiadłam na krześle podciągając nogi pod brodę. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko. Wyciągnął z szuflady stos papierów i podał mi je.
-Tu masz zasady twojego ochroniarza które musi on przestrzegać jak i również twoje zasady. Proszę cie byś to podpisała.- zajrzałam na kartki dużymi literami na pierwszej stronie pisało. ,,Zasady i obowiązki  głównego ochroniarza'' och czyli możne być ich więcej?.

1.Ochroniarz będzie stawiał się od 7 rano do trzeciej popołudniu (mogą się zmienić godziny w zależności od zajęć chronionego/chronionej)
2. Zawsze kiedy ochroniarz będzie wzywany ma się stawić w odpowiednim miejscu o odpowiedniej godzinie.
3. Jego godziny pracy mogą się zmieniać co ochroniarz przyjmie bez żadnych problemów.
4. Ochroniarz jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo chronionej/chronionego 24/7
5. Ma za zadanie zawozić chroniona/chronionego w każde miejsce które uzna za bezpieczne.
6. Ochroniarz nie podejmuje innych prac.
7. Ochroniarz nie był wcześniej karany i nie posiada kartoteki.
9. Ochroniarz ma zgodę na posiadanie broni i może jej użyć w ostateczności.
10. Ochroniarz może wywieść w bezpieczne miejsce chroniona/chronionego jeśli uzyska zgodę od zarządu.
11. Ochroniarz nie może dotykać w niewłaściwe miejsca chronionej/chronionego.
12. Ochroniarz nie dopuści się stosunku z osoba chroniona.
13. Ochroniarz może zostać zwolniony kiedy nie dotrzyma żadnego z wyżej wymienionych warunków oraz czas ochrony ustanowionej się skończy.

Ooo matko to dopiero 13 punkt a jest ich z trzydzieści. Już złamał jedna z zasad. Przejrzałam wzrokiem inne punkty i cóż były podobne do poprzednich tylko niektóre zawierały więcej informacji. Wzięłam drugi plik.
,,zasady i obowiązki chronionej/chronionego"

1. Musi słuchać poleceń wydawanych przez ochroniarza które dotyczą jej/jego bezpieczeństwa.
2. Nie może opuszczać miejsca zamieszkania bez ochrony.
3. Nie może przebywać sama/sam w miejscu zamieszkania z wyjątkiem kiedy inne osoby w nim przebywają.
4. Zobowiązuje się informować ochroniarza z kim ma zamiar wyjść (pod jego ochrona).
5. Nie może uciekać ochroniarzowi.
6. Zgadza się na każdy wyjazd który ochroniarz zleci (ma wcześniejsza zgodę od zarządu by takowi zorganizować).
7. Zgadza się na przebywanie sama/sam z ochroniarzem.

Nie czytając dalej Przerzuciłam na ostatnia kartkę i podpisałam.
-Nie czytasz?- spojrzałam na ojca i oddałam mu dokumenty.
-Myślę ze to nie jest nic strasznego. Pewnie sam to przeczytałeś wiec ufam ci.
-dobrze Leen.
-Umm.. tato czy punkt 11 i 12 był konieczny?
-Słuchaj Leen sam te punkty przygotowywałem i każdy tu jest istotny. A znam dobrze Biebera i wiem jaki jest wiec tak cóż te punkty są potrzebne.
Kiwnęłam głowa i wstałam z łóżka podchodząc do niego. Pocałowałam go w czoło i bez słowa wyszłam. Ruszyłam do mojego pokoju. Weszłam do niego. Mój telefon wydał z siebie dźwięk wiadomości wiec podeszłam do niego i odblokowałam klawiaturę. Miałam SMS od Amber.
,,wymknij się i dwaj na imprezę to The Strip. Ber ;*"
Westchnęłam głęboko. Spojrzałam na wyświetlacz. Było dwadzieścia po ósmej to znaczy ze za czterdzieści minut mój tato i mama pójdą spać. Ruszyłam do łazienki by się wykąpać. Swoje włosy zawiązałam w wysokiego koka by ich nie zamoczyć.  Wzięłam szybki prysznic. Owinięta w ręcznik poszłam do mojej garderoby. Wygrzebałam z niej czarne spodenki z wysokim stanem a do tego fioletowy cekinowy top crop bez ramiączek. Założyłam czyste majtki. Stanika nie Potrzebowałam bo top był usztywniany. Założyłam na siebie wybrane ubrania a włosy rozpuściłam. Były falowanie wiec zostawiłam je tak. Usiadłam do toaletki i zabrałam się za makijaż. Nałożyłam podkład na policzki trochę różu. Oczy pomalowałam kredka a usta na lekki różowy. Nie było sensu abym robiła kreski eyelinerem czy malowała cieniami oczy. Miałam mega opadająca powiekę. Przez co moje oczy wydawały się małe.  Przejrzałam się w lustrze i cóż wyglądałem nawet dobrze. Wyciągnęłam z szafy jeszcze parę stopek i założyłam je na nogi. Złapałam za całe czarne lity i wyszłam z garderoby. Wzięłam swoja komórkę i trochę pieniędzy z portfela oraz klucze do domu na wszelki wypadek. Wpakowałam to wszystko do małej czarnej kopertówki i ruszyłam w stronę pokoju Jake'a. On nie miał kamer a na dodatek miał balkon przy którym rosło drzewo. Łatwo można było zejść z drzewa i to właśnie w taki sposób mój braciszek chodził na imprezy jak miał karę. Zeszłam na sam dół i ubrałam buty. Starałam się wyjść za posesje tak aby uniknąć miejsc gdzie są kamery. Gdy byłam już po za ogrodzeniem zadzwoniłam po taksówkę.


Przepychałam się przez spocone ciała by dostać się do baru. Co chwile wpadałam na kogoś. Była sobota wieczór wiec w klubie było masę ludzi. Wiele z nich tańczyło, niektórzy siedzieli przy stołach i pili jeszcze inni obściskiwali się po katach.
-Mojito- krzyknęłam kiedy moja dłoń uderzyła o marmurowy blat. Spojrzałam na barmana który zrobił mi mój drink po czym pościł mi oczko. Rzuciłam na blat pieniądze i ruszyłam w poszukiwaniu mojej cioci.  Chodziłam po części gdzie były stoliki by dorwać Amber. Nagle ktoś mnie pociągnął wiec obróciłam się przede mną stała uradowana Amber.
-Leen jesteś!- krzyknęła mi do ucha by przekrzyczeć muzykę. Uśmiechnęłam się szeroko całując jej policzek. Złapała za mój łokieć i pociągnęła mnie do stolika gdzie siedzieli jej znajomi. Znałam ich z widzenia byłam kilka razy z brunetka na imprezach a oni zazwyczaj mam towarzyszyli. - pij i idziemy tańczyć- wydarła mi się do ucha. Na raz wypiłam cały drink a usta otarłam ręka. Rzuciłam torebkę Kelly przyjaciółce Amber a ja wraz z ciocią ruszyłyśmy na parkiet.


Zabawa trwała w najlepsze. Ludzi przybywało a w klubie robiło się powoli ciasno. Byłam już lekko wstawiona po trzech drinkach i trzech kieliszkach tequili. Amber gdzieś znikła. Tańczyłam z kim popadnie jak jakiś chłopak mnie zaczepił od razu stawał się moim partnerem do tańca. Bujałam się w rytm muzyki a moje ręce ocierały się o moje boki. Nagle poczułam jak para rak mnie obejmuje tali. Otarłam się biodrami o krocze chłopaka zarzucając mu ręce na szyje. On zaś pocałował mnie za uchem. Ruszaliśmy się równocześnie w zmysłowym tańcu. Co jakiś czas ocierałam się tyłkiem o jego krocze.
-Mhm- zamruczał mi do ucha i zaczął składać Mokre pocałunki na mojej szyi. Zamknęłam oczy i obrzucałam się do mojego partnera.
-Leen?!- wykrzyknął. Momentalnie otworzyłam oczy napotykając brązowe tęczówki mojego ochroniarza. Odskoczyłam od niego uciekając w tłum ludzi. O CHOLERA!












sobota, 14 lutego 2015

Bezpieczeństwo

 -Leen choć tu!
-Idę tato- krzyknęłam zbiegając ze schodów. Przeskakiwałam co drugi schodek by szybciej dostać się na dół gdzie czekali na mnie rodzice. Stanęłam w drzwiach do salonu spoglądając na kanapę gdzie rozsiadł się mój brat. Zawsze miał luźny styl bycia jednak mimo wszystko słuchał rodziców. Oboje zawsze słuchaliśmy. Jake był całkowicie inny niż ja. Miał czarne włosy które zawsze były roztrzepane. Nigdy chyba nie były konkretnie ułożone. Błękitne oczy były rzucające się najbardziej. Jak i ja miał lekko opalony karnację co sprawiało ze wyglądał jak surfer. Był wysoki i dobrze zbudowany. Całe dnie spędzał na kickboxingu lub na siłowni. Gdzie był tam zazwyczaj był tłum dziewczyn. Co się dziwić? A mój brat oczywiście uwielbiał towarzystwo dziewczyn. I z pewnością wiedział jak to wykorzystywać. Uśmiechnęłam się szeroko siadając obok niego. Mama i Tata stali przed telewizorem, przodem do kanapy jak tylko spojrzałam na ich twarze mój uśmiech znikł. Zazwyczaj radośni i uśmiechnięci teraz patrzyli na nas bez wyrazu z kompletna pustka w oczach. Oboje stali sztywno. Tato w białej koszuli i czarnych dżinsach był wysoki i do tez zbudowany co jak twierdzi było konieczne przy jego pracy. Często ćwiczył to z bratem to z kolegami z pracy czasem nawet mnie zmuszał bym porusza się trochę. Mama zaś w czarnej dopasowanej na szerokich ramiączkach czarnej sukience która kończyła się tuż przed kolanem. Jej długie brązowe włosy miała spięte w koński ogon na czubku głowy. Nie wyglądała jak by miała czterdzieści dwa lata. Jej twarz pokrywała drobne zmarszczki jednak makijaż pomagał i zawsze wyglądała rewelacyjnie. Zetknęłam to na mamę to na tatę. Ale oni nawet nie drgnęli.
-Ktoś mi powie co się stało?
-tak kochanie. Ale obiecaj ze zachowasz otwarty umysł. Nie myśl za dużo o tym. - Kiwnęłam energicznie głowa na znak ze się zgadzam. - jak wiesz ja i twój ojciec pracujemy w FBI to nie jest żadna tajemnica. Mamy teraz ważna sprawę do rozwiązania wiąże to się w wielkim niebezpieczeństwem dlatego będziesz musiała mieć ochroniarza.
-Co?! Nie ma mowy nie będzie za mną chodził jakiś goryl!- krzyknęłam wstając na równe nogi. Dostałam karcące spojrzenie od ojca ale nie obchodziło mnie to. Zawsze byłam wolna no w miarę możliwości i nie było mowy o tym żeby ktoś mi wolność odebrał. A teraz okazuje się ze mam mieć ochronę?! Nie ważne jak ich sprawa była niebezpieczna nie chciałam kogoś kto będzie chodził za mną krok w krok i mnie kontrolował. Było to nie do pomyślenia.
-Uspokój się Leen. To dla twojego bezpieczeństwa- uspokoił mnie brat ciągnąc za rękę w dół bym ponownie usiadła obok niego. Mama westchnęła głośno patrząc na ojca. Wiedziałam ze w ten sposób chce aby to on mi wszystko powiedział. Zawsze byłam mu posłuszna i robiłam co chciał a w zamian za to zawsze dostawałem czego chciałam pomimo ceny i zachcianki. Byłam córeczką tatusia co każdy zauważał.
-Leen uwierz mi gdybyśmy mogli nie załatwialibyśmy ochrony. Zależy nam na twoim bezpieczeństwie. I tylko i wyłącznie na tym. Sprawa jest poważna wiec dlatego musimy to tak rozegrać- spuściłam na chwile głowę przetwarzać słowa taty. Wiedział jak ubrać to wszystko w zdanie aby do mnie dotrzeć. Wzruszyłam lekko ramionami ponownie patrząc na nich. Westchnienie opuściło moje usta. Zamknęłam na chwile oczy za nim wypowiedziałam słowa które zmieniły moje życie.
-Zgadzam się.- szepnęłam. Zgodziłam się bo w sumie nie miałam wyjścia ale nie miałam pojęcia ze to tak zmieni moje życie. 

-Jak to ochrona?!- posłałam karcące spojrzenie Amber siostrze mojej mamy. Siedziałyśmy w Starbucksie i właśnie mówiłam jej co postanowili moi rodzice.- ze wszystkich obowiązków których musisz przestrzegać ten jest najgłupszy- warknęła. Wywróciłam oczami opierając się o oparcie krzesła. Przynajmniej ona mnie rozumiała.
-Wiem Amber ale nie mogę nic zrobić od poniedziałku będzie za mną chodził ochroniarz. Cieszę się ze uznali ze jeden mi wystarczy a nie dowalili pięciu.
-Lee chociaż tyle dobrego ale do cholery to jest zabranie twojej pieprzonej wolności- walnęłam pięściak w stół a cały Starbucks nagle umilkł. Wszyscy patrzyli na nas co sprawiło ze zarumieniłam się i odsunęłam na krześle. - wróćcie do swoich pieprzonych zajęć - warknęła szatynka mierząc ostrym wzrokiem wszystkich którzy patrzyli na nas.
-Dobra Amber Skończmy ten temat. Już się zgodziłam- wymamrotałam dopijając swoja czekoladę.
-Współczuje ci Leen. Oby chociaż był gorący- zapiszczała jak by miała dziesięć lat i dostała nowa lalkę. Chichot uciekł z moich ust. - hej! Tylko bez zabawy z nim! Jak będzie gorący ja go biorę- poruszyła sugestywnie brwiami co spowodowało ze wybuchem śmiechem. Ciocia śmiała się ze mną kręcąc głowa na boki. Jej kasztanowe włosy otulały cała jej twarz. Była podobna do mojej matki. Miały te same zielone kocie oczy i porcelanową twarz. Była ładna i wiedziałam jeżeli bym trafiła na gorącego ochroniarza to by poleciał za Amber nie mną.
-Oj Amber pewnie będzie to łysy facet po trzydziestce z dzieciakami- zaśmiała się.
-Oby tylko przystojny- ruszyła ponownie brwiami.
-Wariatka- wytknęłam jej język- dobra muszę się zbierać przed szósta mam być w domu. -Wywróciłam oczami wstając z krzesła.
-Boże twoja matka zabiera ci wolność razem z ojcem. Będę musiała z nimi porozmawiać. - ucałowałam lekko jej policzek i ruszyłam do wyjścia. - dzwon jak przesadza- krzyknęła za mną ba co machnęłam tylko ręka. Wyszłam z baru i skierowałam się w stronę mojego samochodu. W pewnym momencie poczułam pchniecie a mój tyłek wylądował na ziemi.
-Przepraszam- wymamrotał męski głos. Podniosłam głowę i ujrzałam dłoń wyciągnięta w moja stronę. Zignorowałam ja i sama wstałam z chodnika.
-Uważaj jak chodzisz popierdoleńcu- warknęłam mierząc wściekłym spojrzeniem chłopaka. I O MATKO! Był przystojny a nawet lepiej. Ciemno blond Włosy postawione do góry. Idealnie ułożone. Duże brązowe oczy i pełne malinowe usta. Mimowolnie przygryzłam swoje. Zjechałam wzrokiem niżej i zauważyłam umięśniony tors przykryty białym podkoszulkiem który opinał się na nim i pokazywał idealnie wyrzeźbiony kaloryfer. Czarne dżinsy luźno zwisały z jego bioder co prezentowało się niesamowicie.
-Jeśli skończyłaś się gapić to pragnę zauważyć ze wpadłem na ciebie i grzecznie przeprosiłem wiec mogłabyś sobie darować wyzwiska.
-Cokolwiek- wymamrotałam podnosząc swoja torebkę z ziemi- masz szczęście ze nic jej nie jest prawdopodobnie jest droższa niż całe twoje życie- machnęłam mu przed oczami moja torebka od chanel która dostałam od mamy za dobre zaliczenie semestru.
-pieprzona księżniczka- rzucił w moja stronę. Już chciałam mu odpyskować ale chłopak po prostu się obrócił i odszedł.
-Dupek- krzyknęłam za nim na co on tylko się obrócił i pościł mi oczko. Wpada na człowieka i jeszcze się dziwi ze go obraziłam? Cholera ta torebka jest warta kupę kasy jeśli by jej się coś stało rodzice zamordowaliby mnie. Wygrzebałam z torebki klucze do mojego czerwonego mercedesa Amg. Kocham ten samochód. Weszłam do auta rzucając torebkę na siedzenie obok. Zetknęłam za zegarek na desce i o matko. Było za dziesięć szósta przynajmniej dwadzieścia minut zajmie mi droga do domu. Westchnęłam głośno i odpaliłem samochód by ruszyć w stronę domu. Przygotowywałam się mentalnie na to co możne być jak dotrę. Moi rodzice nie tolerują spóźnienia. Ciągle traktowali mnie jak pięcioletnia dziewczynkę mimo ze miałam już siedemnaście lat i za tydzień kończę ostatnia klasę liceum a za trzy osiemnaście lat. Byłam już niemal dorosła jednak oni ciągle mieli mnie za dziecko które musieli kontrolować. Wiedziałam ze robią to dla mojego dobra i bezpieczeństwa jednak było to przytłaczające. Kiedy moi znajomi siedzieli i bawili się na imprezach ja musiałam być w domu i uczyć się zazwyczaj. Dlatego wiadomość ze będę miała ochroniarza była jeszcze gorsza. Mam nadzieje ze nie będzie on sztywny i ze pozwoli mi na troszeczkę luzu. Chociaż jak by był przystojny to byłby plus przynajmniej by nikogo nie odstraszał. Zaśmiałam się z tego jaka Amber miała racje. Nie ważne ile ma lat jak jest przystojny da się pominąć wszystko. Westchnęłam głośno spoglądając na zegar. Szósta. A do domu zostało mi jeszcze trochę. Zetknęłam w wsteczne lusterko i zmarszczyłam brwi, za mną jechał czarny van wydawało mi się ze był również pod Starbucksem. Miał tak samo biała maskę jak ten. Hm... Zbieg okoliczności możne. Ale dla ostrożności wcisnęłam pedał gazu i skręciłam w najbliższa uliczkę. Samochód nie skręcił za mną wiec odetchnęłam głęboko zwalniając ponieważ jechałam dużo ponad dozwolona prędkość. Kręciłam się miedzy uliczkami próbując jakoś dojechać na moja ulice, co było dla mnie wyzwaniem ponieważ nigdy nie jeździłam w tych okolicach. Zazwyczaj moja trasa była prosta. Waszyngton był jednak dość duży a ja nigdy jakoś nie paliłam się na zwiedzanie. Widziałam najważniejsze atrakcje a nie jeździłam po każdej uliczce wiec byłam przerażona ze się zgubiłam jednak kiedy skręciłam w kolejna uliczkę zobaczyłam dobrze mi znane osiedle. Podjechałam pod dom i  wjechałam na podjazd. Wzięłam torebkę i wyszłam z auta. Kiedy chciałam go zamknąć rozbrzmiał dźwięk mojej komórki. Zignorowałam go i zamknęłam auto. Ruszyłam szybko do domu wiedząc ze i tak już byłam spóźniona. Będę miała kłopoty. W momencie kiedy przekroczyłam próg domu spotkałam się z wściekłymi rodzicami. Westchnęłam głośno.
-Gdzie ty się podziwiałaś?! Leen mówiliśmy ci ze nie powinnaś wychodzić sama z domu w ogóle dopóki nie będziesz miała ochroniarza! Zgodziliśmy się dziś na to ale miałaś wrócić o szóstej!
-Wiem nawaliłam przepraszam ale zrozum mnie tato.
-Nie Leen skończyło się! Ochroniarz będzie już od jutra!
-Myślałam ze ktoś mnie śledził!- wyrzuciłam z siebie patrząc jak twarze rodziców zamierają. - musiałam skręcić w jakieś uliczki by się upewnić dla tego się spóźniłam. - moja mama momentalnie przytuliła mnie mocno. Sprawdzając czy jestem cała. Pocałowała mnie w czoło gładząc policzki kciukami. - przepraszam- szepnęłam uśmiechając się lekko.
-Idź do pokoju jeszcze dziś poznasz ochroniarza. 

Rzuciłam się na swoje łózko. Myślałam ze choć w weekend będę wolna. Jednak nigdy nie mogę mieć tego co chce. Mam pieprzone osiemnaście lat! Nienawidzę tego ze moi rodzice są nadopiekuńczy względem mnie. Jake zawsze miał luz a ja?! Nawet nie mogłam chodzić na imprezy. Byłam na kilku ale to tylko dzięki Amber. Głownie siedziałam przy książkach. Nawet nie miałam nigdy żadnej koleżanki w domu. UGHH .. Moje życie to jedno wielkie gówno. Przekręciłam się na brzuch kładąc głowę na poduszce. Przymknęłam powieki. Byłam zmęczona tym wszystkim. Ciągła troską rodziców. Nadopiekuńczością brata. I kompletnym brakiem wolności. Ciekawe czy rodzice zawsze będą mnie traktować jak małe dziecko. Chcę trochę wolności. Która dziewczyna w moim wieku by nie chciała? Wiele dziewczyn w moim wieku mieszkają same lub z chłopakami. Niektóre maja już dzieci. A ja? Nigdy nie miałam chłopaka. Całować też nikogo nie całowałam już nie wspominając o spaniu z jakimś. Moi rodzice jakby usłyszeli że chce zamieszkać z chłopakiem prawdopodobnie by dostali zawału. O tak. Miałabym szlaban do końca życia. Pytanie który facet by się do mnie zbliżył? Jake odstraszał wszystkich chłopaków nawet tych z którymi robiłam zadania domowe! Jeśli był ktoś kto wiedział kim jest mój brat nie zbliżył się do mnie nawet na krok. A jeszcze teraz ochrona.


OH PIEPRZYĆ MOJE ŻYCIE.

Prolog

Ona jest celem.
"Jak to mnie szukają?!" 
On ma ja chronić.
"Zrobię wszytko by była bezpieczna proszę pana."
Ona stroni od chłopaków. 
"Jesteś męską dziwką!" 
On otacza się dziewczynami.
"Pieprzona dziewica." 
Ona ma wszystko czego chce. 
"Robisz to tylko dla pieniędzy" 
On ma chora siostrę. 
"Gdyby nie pieniądze pierdoliłbym te robotę" 
Ona jest uparta. 
"W dupie masz czyjeś uczucia" 
On jest uparty. 
"Widzisz tylko czubek swojego nosa pieprzona księżniczko" 
Oboje się nie znają. 
"Nie znasz mnie wiec nie oceniaj" 
''Nic o mnie nie wiesz.''
I nie zamierzają poznać. 
"Jak tylko to gówno się skończy chce mieć cie z głowy" 
''Niech ich złapią a będę miał święty spokój od ciebie"
Rozpętają wojnę miedzy sobą. 
"Pamiętaj popierdoleńcu każda wojna kogoś niszy" 

"Zacytuję ciebie księżniczko: każda wojna kogoś niszczy"